Vivos voco, mortuos plango, fulgura frango

Rankiem 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem wydarzyła się jedna z największych tragedii w historii Polski. W katastrofie lotniczej zginęło 96 osób tworzących polityczną elitę narodu, w tym prezydent RP Lech Kaczyński z Małżonką, prezydent Ryszard Kaczorowski, Anna Walentynowicz, parlamentarzyści, dowódcy wojska, liderzy środowisk patriotycznych. Polscy poeci nie pozostali głusi na tę tragedię. W wierszach publikowanych w prasie i internecie składaliśmy hołd poległym, odsłaniając jednocześnie symboliczne, historiozoficzne, metafizyczne i polityczne wymiary katastrofy. Nie zawsze, co zrozumiałe, były to próby podejmowane z odpowiednim dystansem. Jednak wierząc, że wartość moralna usprawiedliwia ewentualne niedostatki warsztatu, zdecydowałem się zebrać te utwory w jednym miejscu jako świadectwo wspólnego bólu, ale też siły i nadziei. Antologia ma charakter otwarty i będzie uzupełniana na bieżąco. Za motto całości niech posłuży napis umieszczany na dawnych dzwonach kościelnych: "Vivos voco, mortuos plango, fulgura frango" ("Żywych zwołuję, zmarłych opłakuję, gromy kruszę").

niedziela, 27 marca 2011

ALEKSANDER RYBCZYŃSKI

- poeta, krytyk artystyczny, fotograf, publicysta i wydawca. Absolwent historii sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Debiutował tomem wierszy "Jeszcze żyjemy" (1982), za który otrzymał Nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny. Wydał m.in. książki poetyckie: "Światłoczułość" (2003), "Jaskółka" (2004), "Kaligrafia w ciemności" (2009). Mieszka w Toronto.

Prezydent Lech Kaczyński wkracza do nieba

doborowym dowodził oddziałem i wszyscy idą wyprostowani
niebieską aleją jakby manewr "odchodzimy" powiódł się
i nie było wybuchu który miał zmienić ciało Polski w proch
a ich rozszarpać na kawałki by nie było ani śladu ani nadziei
tak chciano ich ośmieszyć i każdą kroplę krwi zamienić
w kroplę farby drukarskiej niosącej kłamstwo za kłamstwem
tak chciano ich ośmieszyć z każdej nitki ich mundurów
snuć odwieczną szatę zdrady narzucać ją na usłużne plecy

lecz statek ich powietrzny rzucony na złom na deszcz na rdzę
w Feniksa się zamienił by w górę serca unosić niepokorne
a Oni wkraczają teraz do nieba: dwaj Prezydenci generał
Błasik Anna Solidarność Janusz Kurtyka kapitan Protasiuk
admirał Karweta i pozostali zrównani w szarży bohaterstwem śmierci
wniebowzięci w blaski ideałów bo tylko wiara w nie czyni cuda
gotowi przyklęknąć i pochylić głowy przed potęgą ofiary najwyższej
odznaczonej dziurą w nagiej oblepionej katyńską ziemią czaszce

witają ich w milczeniu odziały powstańców
podchorążowie Wysockiego zwycięska kawaleria
polegli w potyczkach i dobici bagnetami
kto służył ojczyźnie odnajdzie ją w niebie
nie widzą już smoleńskiej mgły
ani plugawego spektaklu umywania rąk
odznaczania zdrajców i stawiania pomników najeźdźcom
uginania karków i powszechnej hańby milczenia

wkraczają teraz do nieba i śpiewają im aniołowie
tak piękni i młodzi jak stewardesy które
wytrwały przy nich do końca
wkraczają do nieba
i wita ich Chrystus
przejmuje stery i
ofiarowuje im
Polskę

pierwodruk: "Arcana" 2011 nr 1

recytacja 1  /  recytacja 2

Ciało Polski

pamięci Przemysława Gosiewskiego

ciało Polski leży na moskiewskim stole prosektoryjnym
pochylają się nad nią siwe głowy patomorfologów
smoleński las i połacie syberyjskiej tundry
szklanki wódki lśnią jak gwiazdy
obok skrwawione skalpele
insygnia upadku w mgłę
sekcja nie trwa długo
ciało prawie martwe
i nawet nie wierzga
mężczyźni ścierają pot
suchym śmiechem śmierci
i pospiesznie zaszywają zwłoki
wrzucając do środka gumowe rękawice
kawałki kory drzew i zlodowaciałe płuca zesłania